Rozdział VI

W Noc Duchów Hermiona powoli zaczynała godzić się ze swoją porażką. Malfoy nie komentował jej żałosnej próby nawiązania z nim kontaktu, a ściślej mówiąc nie odzywał się do niej w ogóle. Bez jakiegokolwiek dostępu do Ślizgonów dziewczyna ani o krok nie przesunęła się do poznania danych mordercy. Panna Granger przeszukała kilka ksiąg w poszukiwaniu przodków Laurusa, ale albo jego ojciec nie uczył się w Hogwarcie, albo był mugolem. To było tak mało, że tak naprawdę nic. W ciągu tego tygodnia, odkąd Malfoy ją wyśmiał, straciła całą nadzieję, że uda jej się rozwikłać tę sprawę, przynajmniej w stopniu takim, aby ten psychol nie mógł jej już szantażować.
Aż w końcu, rankiem, gdy wszyscy uczniowie cieszyli się wolnym dniem i nadchodzącą ucztą, Hermiona dostała list. Sowa dostarczyła go prosto do jej dormitorium, budząc ją pukaniem w okno, i dziewczyna przez chwilę bała się, że to kolejna upiorna wiadomość. Ptak, inaczej niż ostatnio, był ogromny i zwracał na siebie uwagę. To ją odrobinę uspokoiło, przecież On z pewnością nie chciałby być zauważany i użyłby jakiegoś niepozornego z sowiarni.
Otworzyła okno i ostrożnie odwiązała zaadresowaną do niej kopertę. Uspokoiła się, to z pewnością nie było od Niego.

Granger,
Przemyślałem Twoją propozycję. Zamiast iść na ucztę, przyjdź do mojego dormitorim, musimy porozmawiać. 
D.M.
PS wierność tradycji. 

Hermiona nigdy w życiu nie przypuszczała, że kiedyś ucieszy się na widok wiadomości od Draco Malfoya. A teraz przepełniało ją szczęście. Czyli jednak istniała realna szansa, że uda jej się mieć sprzymierzeńca, który jest w tym samym domu co Laurus. Tym razem przemyśli wszystko dokładniej, aby nie zepsuć wszystkiego jak ostatnio. Musi przedstawić jakąś bajeczkę dla Ginny, żeby nie próbowała zaciągnąć jej do Wielkiej Sali. W końcu Gryfonka odzyskała trochę energii do działania. Niby wszystko obmyśliła już przed pierwszą nieudaną próbą, ale zawsze można było coś jeszcze udoskonalić, lekko zmodyfikować plan działania, gdy już będzie mogła wprowadzić w to Malfoya na tyle, ile był jej potrzebny.
Dopisek pod podpisem zapewne był hasłem do pokoju wspólnego Slytherinu. Najwidoczniej Ślizgoni znaleźli dobry sposób aby obejść zakaz ustawiania haseł, które mają coś wspólnego dyskryminacją pod względem czystości krwi lub Voldemortem.
Gryfonka już teraz postanowiła udawać chorą. Powoli zaczynała wątpić, czy uda jej się jeszcze raz użyć tej wymówki, skoro jakiś czas temu przeszła już chyba wszystkie choroby, które tylko przyszły jej na myśl, aby nie musieć ruszać się z łóżka. No nic, spróbuje znowu. Zakopała się pod kołdrą, ale ekscytacja nie dawała jej spać. Po jakimś czasie jednak udało jej się zasnąć w oczekiwaniu, aż wszystkie jej współlokatorki się obudzą.


    - Powiesz mi, jakim cudem człowiek może być chory przez prawie dwa miesiące z małymi przerwami? - mruknęła Ginny, patrząc na przyjaciółkę sceptycznie. 
    - Chyba powinnaś kierować to pytanie do mojego organizmu – odpowiedziała zakopana w pościeli dziewczyna.
    - Chyba będziemy usiały o tym porozmawiać, jak wrócę z uczty.
    - Myślę, że będę już spała, naprawdę okropnie się czuję.
Gryfonka czuła się po prostu żałośnie i czujnie obserwowała jak Ginny włada szatę. Miała tego wieczoru dość ważną robotę do wykonania, od tego dnia zależało dość sporo i tym razem nie mogła pozwolić sobie na błąd. Już wystarczyło jej upokorzeń i niepowodzeń.
Gdy tylko za ostatnią dziewczyną z dormitorium zamknęły się drzwi, Hermiona wyskoczyła szybko z łóżka i podeszła do szafy. Cały dzień przeleżała w piżamie, aby wyglądać wiarygodnie, a teraz wciągała na siebie ciasne legginsy i t-shirt w tym samym kolorze. Wzięła jeszcze Pelerynę Niewidkę i upewniła się, że w kieszeni ma wszystko, czego potrzebuje. Odczekała jeszcze chwilę i wyszła.
Przemierzała korytarze Hogwartu niewidoczna dla pojedynczych uczniów, którzy spieszyli się na ucztę. Zeszła do lochów i odnalazła wejście do pokoju wspólnego Slytherinu, a całe szczęście Malfoy kiedyś powiedział jej, gdzie się znajduje, gdy patrolowali razem lochy. Wypowiedziała szeptem hasło i patrzyła, jak jej oczom ukazuje się wejście. W Pokoju Wspólnym Slytherinu panował półmrok. W kominku płonął ogień, ale nawet on wydawał się zimny. W środku siedziała tylko jedna osoba. Siedzący na kanapie Malfoy zwrócił twarz w jej stronę i zmarszczył brwi.
    - Jesteśmy tu sami, możesz zdjąć pelerynę, Granger – mruknął.
Dziewczyna zdecydowanym ruchem ściągnęła z siebie magiczny materiał. Draco, nie mówiąc już nic więcej, wstał i ruszył w stronę pokoi sypialnych. Ruszyła za nim i po chwili znaleźli się w trzyosobowym dormitorium, na jej gust trochę zaśmieconym. Ślizgon usiadł na jednym z łóżek i gestem ręki wskazał jej krzesło naprzeciw siebie. Czuła się skrępowana miejscem w którym się znalazła, jakby nie tylko naruszyła Dracona strefę prywatną, ale też Zabiniego i Notta. Nie odzywała się, czekając, aż chłopak przejmie inicjatywę, skoro ją tu zaprosił. Siedzieli więc w ciszy i Hermiona miała wrażenie, że tylko dla niej jest krępująca. Wreszcie usłyszała jego głos, mówił powoli, starannie dobierając słowa.
    - Przemyślałem twoją propozycję. Oczywiście nie kupuję twojego żałosnego wytłumaczenia, czemu interesujesz się tą sprawą, ale to nieistotne. Chcę znaleźć Pansy i skoro chcesz mi w tym pomóc to myślę, że mogę zgodzić się na... Pewien układ.
Skinęła głową, zadowolona, że ta rozmowa idzie w tym kierunku.
    - Możemy się umówić, że nie będę zadawał niepotrzebnych pytań – ciągnął tym samym tonem. - Nie oznacza to jednak, że znajdziesz sobie we mnie pomagiera i będziesz mnie wykorzystywać, rozumiesz?
    - Rozumiem i zgadzam się. - Przystałaby na wszystko, żeby tylko zgodził się jej pomóc, aczkolwiek miała jednak nadzieję na coś innego.
    - Mamy być na równi jako partnerzy. Nie będziesz nic przede mną ukrywać, zatajać... W zamian nie będę dociekał, skąd twoja ciekawość, bo najwidoczniej masz coś do ukrycia, Granger. A oboje widzieliśmy ostatnio, że kłamiesz poniżej jakiejkolwiek krytyki.
Spuściła wzrok, naprawdę nie musiał wypominać jej tego upokorzenia. Mogła oczywiście traktować Malfoya jako partnera w małym śledztwie, póki nie robił się zbyt kłopotliwy. Był zbyt cwany, a próby oszukania go mogły okazać się niebezpieczne. Czy właśnie podpisywała akt z diabłem? 
    - Dobrze, partnerze. Nie będę wykluczać cię z niczego, co robię, będziesz wiedział o wszystkim – mówiła stanowczym, twardym tonem, patrząc mu wyzywająco w oczy. - Najpierw kilka spraw organizacyjnych.
Wyjęła z kieszeni fałszywego galeona, już dawno przekonała się, że sprawdzone i przetestowane sposoby są najlepsze. Spojrzała na Dracona, który pytająco uniósł brew.
    - Lepiej nie pokazuj tego Weasleyowi, bo jeszcze się okaże, że żeni się z tobą dla pieniędzy – rzucił od niechcenia.
    - Jest fałszywy – powiedziała, ignorując jego złośliwą uwagę. - Mam takiego samego, rzuciłam na nie zaklęcie Prometeusza. Zamiast numeru seryjnego goblina, który go wybijał, jest tu data i godzina spotkania. Kiedy ja albo ty je zamienimy, galeon zacznie rosnąć tak, że poczujemy go w kieszeni. Na miejsce spotkań proponuję Pokój Życzeń, doskonale wiesz, gdzie jest to miejsce, prawda? Spędziłeś tam sporo czasu. W razie sytuacji awaryjnej, można wysłać sygnał SOS, moneta zabrzęczy, jakby upadła o posadzkę. Nikt nie powinien szczególnie zwrócić uwagi na ten dźwięk.
    - Całkiem przydatne – mruknął, podrzucając swój pieniążek. - Powiedz mi teraz, Granger, co już masz.
    - Nic. Naprawdę nic, miałam związane ręce bez nikogo w Slytherinie. Tutaj wkraczasz ty. Chciałabym, żeby spróbował się zbliżyć trochę do Laurusa, zaprzyjaź...
    - To niemożliwe – przerwał jej. - Blaise i on mieli mały... Incydent... I ja niestety miałem w tym swój mały udział.
Hermiona poczuła rosnącą irytację, pierwsza rzecz, która wydawała się w tym momencie najlepsza, okazała się niewykonalna. Wolała nawet nie pytać o to, co się stało.
    - A jego siostra?
    - To raczej działka Notta.
    - Nie możesz o tym nikomu powiedzieć – warknęła, patrząc na niego stanowczo.
    - Wiem o tym, aczkolwiek za Notta mogę ręczyć.
    - Za nikogo nie można ręczyć. Każdy kiedyś nas zdradzi lub zrani – mruknęła.
    - To jakiś tłumiony żal do Pottera czy może Weasleya? - wyszczerzył zęby w złośliwym uśmiechu.
Jakim cudem już zdążył ją zirytować? Próbowali współpracować dopiero od kilkunastu minut. Hermiona westchnęła ciężko, starając się uspokoić. Nie da się sprowokować.
    - Masz w takim razie jakieś inne pomysły, jak dotrzeć do Laurusa? - zapytała.
    - Kuzyn Zabiniego jest w szkole w Brazylii. Gnojek jest kilka lat młodszy od nas, może w wieku Pandory. Mogę spróbować wysłać do niego sowę i trochę wypytać. Spokojnie, nie wtajemniczę w to Blaise'a.
    - To jest dobra wiadomość, ale spróbuj nie wzbudzić podejrzeń. Najlepiej, jeżeli razem napiszemy teraz ten list, chcę się dowiedzieć, dlaczego zmienili szkołę, może poszły jakieś plotki. Ogólnie chciałabym wiedzieć cokolwiek, bo w bibliotece nic nie znalazłam.
    - Rozumiem, czyli gadka o zranieniu i zdradzie nie dotyczyła Pottera albo Weasleya, tylko biblioteki – wywrócił oczami, a Hermiona zwalczyła w sobie chęć, aby go uderzyć.



Pandora była zachwycona dekoracjami Wielkiej Sali. Z zaciekawieniem obserwowała latające po zamku nietoperze, uśmiechające się upiornie dynie czy śpiewające szkielety. W jej starej szkole nie obchodzili Nocy Duchów, a gwoli ścisłości raczej nieczęsto świętowali cokolwiek. W Hogwarcie wszystko było inaczej, mimo niskiej temperatury panowała tutaj naprawdę ciepła atmosfera. Uczty były większe i wytrawniejsze, a nauczyciele mniej surowi.
    - Chciałabyś przejść się po błoniach? - drgnęła gdy usłyszała obok siebie głos Notta.
Spojrzała na niego z uśmiechem i skinęła głową. Ucieszyła się na jego widok, lubiła spędzać z nim czas, chociaż nie robili tego szczególnie często. Poderwała się z miejsca, gdy ktoś mocno złapał ją za ramię. Odwróciła się i rzuciła bratu zirytowane spojrzenie.
    - Zapomnij, że gdzieś z nim pójdziesz – warknął Laurus.
    - Daj spokój, jestem bezpieczna – prychnęła. 
    - Dobrze wiesz, co się dzieje, a ty praktycznie go nie znasz. Nigdzie nie idziesz.
    - Nie jestem już dzieckiem – wyrwała ramię z uścisku i ruszyła zdecydowanie w stronę wyścia, nie oglądając się nawet, czy Teodor podąża za nią.
Chłopak dogonił ją po chwili i w milczeniu przemknęli się do wyjścia. Pandora była pewna, że gdyby ktoś ich nakrył, mieliby z tego tytułu wiele nieprzyjemności. Zimny wiatr owiał dziewczynę, gdy tylko wyszli na zewnątrz. Nott delikatnie objął ją ramieniem, a ten dotyk był dla niej czymś, czego nie oddałaby za żadne skarby świata. Od jakiegoś czasu zaczęła myśleć o Teodorze inaczej, pragnęła rozmów z nim, a w ich spotkaniach odnajdowała spokój. Nie przeszkadzało jej już odrzucenie przez rówieśników, skoro jedyna osoba na której jej tutaj zależało, to inny odrzutek. Chyba po prostu odnaleźli się nawzajem. Chyba wreszcie miała swoją pokrewną duszę. Kogoś, kto nie interesował się opinią rówieśników, lubił książki i spokój.
    - Twój brat chyba mnie nie lubi – zaśmiał się, gdy skończyli omawiać już ucztę. 
    - Daj spokój, ma obsesję na punkcie mojego bezpieczeństwa – wywróciła oczami, czując wstyd, że Laurus traktuje ją jak dziecko na oczach Notta. 
    - Może słusznie? - szepnął chłopak.
Zaśmiała się, ale Teodor nie zrobił tego samego, wzmocnił tylko uścisk. Próbowała lekko się odsunąć, ale bezskutecznie. Powoli jego uścisk stawał się bolesny, a Pandora poczuła swój pierwotny instynkt do ukrycia się gdzieś, gdzie nikt nie mógłby jej odnaleźć. Czuła rosnący dyskomfort z każdym krokiem. W końcu obrócił ją w swoją stronę i zaśmiał się.
    - Chyba nie umiem cię straszyć, a jednak dzisiaj jest Noc Duchów. Może jakoś inaczej będziemy ją świętować?
Zbliżył się do niej, a ona poczuła, jak serce bije jej jak oszalałe, tym razem nie ze strachu, gdy poczuła na twarzy jego oddech. Sama dokładnie nie wiedziała co się dzieje, gdy dotknął swoimi wargami jej ust, mogła wyczuć, że się uśmiecha. Szok spowodowany jego pocałunkiem zaczynał mijać, a ona czuła, że nie chce przerywać tej chwili. Chyba nigdy nie czuła się tak szczęśliwa jak w tym momencie i miała nadzieję, że los się odwróci i skończą się jej bezsenne noce.


Hermiona przyspieszyła kroku. Uczta zapewne niedługo się skończy, a ona powinna leżeć w piżamie i udawać, że jest umierająca. Uszczęśliwiona widziała już portret Grubej Damy i zdjęła pelerynę, gdy nagle przejście otworzyło się i przeszła przez nie Ginny. Panna Granger w panice próbowała wymyślić dla siebie jakąś wymówkę.
    - Ginny! Wróciłaś już z uczty? - Postanowiła zaatakować pierwsza.
    - Nie, po prostu zostawiłam w Pokoju Wspólnym książkę, którą miałam pożyczyć Lunie. Trochę się spieszę, przepraszam.
Wyminęła Hermionę i poszła szybko w stronę schodów. Gryfonka odetchnęła z ulgą, że ma przynajmniej jeden problem mniej. Ginny najwidoczniej nie interesowało, gdzie jej przyjaciółka włóczy się sama o tej porze po zamku. Z ulgą weszła do pustego dormitorium i przebrała się w piżamę. Cały wieczór przebiegł dokładnie tak, jak chciała. Uśmiechnęła się sama do siebie, a potem coś zauważyła... Ostrze wbite w blat biurka. Nóż. Podeszła do niego szybko. Spełniał jedną funkcję, przybijał małą karteczkę.

Zapłacisz za to, co zrobiłaś.

A potem spojrzała na ostrze i dostrzegła na nim rdzawe plamy. Ślady krwi. Poczuła, jakby wokół niej zabrakło powietrza, którym mogłaby oddychać. Narzędzie zbrodni. Chciała wyrwać go z biurka i wyrzucić, ale powstrzymała się, nie może go dotknąć. Zostawił to w dormitorium, na widoku. Co jeżeli ktoś to widział? Odrzuciła od siebie tę myśl, zaroiłoby się tutaj od nauczycieli, każdy normalny człowiek by to zgłosił.
Usiadła na krześle i wpatrywała się w nóż, jej mózg z powodu strachu nie działał jak powinien. Musiała się uspokoić i zacząć myśleć racjonalnie.
Podskoczyła, gdy na korytarzu usłyszała śmiechy. Jeden z niech z pewnością należał do Ginny. Rozejrzała się w panice po pokoju, szukając rozwiązania. W końcu wzięła leżący na biurku kawałek pergaminu i złapała przez niego rękojeść. Kręciła się z nożem wokół własnej osi szukając dla niego kryjówki. Drzwi zaczęły otwierać się szybko. Dziewczyna wrzuciła nóż do swojego kufra i zdecydowanym ruchem zatrzasnęła wieko. Śmiechy dziewczyn natychmiast ucichły, gdy zobaczyły koleżankę. Gryfonka mogła sobie wyobrazić, jak wygląda. Wręcz czuła, jak cała krew odpływa jej z twarzy po zobaczeniu noża. 
    - Coś się stało, Hermiono? - zapytała Mandy zatroskanym tonem.
    - Nie... Ja... Ja po prostu muszę się położyć.
Nie mówiąc już nic więcej zakopała się w swoim łóżku i zasłoniła kotary. Adrenalina nadal pulsowała w jej żyłach jak szalona. Nie mogła przestać myśleć o narzędziu zbrodni spoczywającym w jej kufrze. Co powinna teraz z nim zrobić? Oddać McGonagall? Zaczną się pytania skąd go ma. A jeżeli są na nim jej odciski palców? Może powinna go zakopać i udawać, że nic się nie stało? Ukryć gdzieś, zniszczyć narzędzie zbrodni. Jak ten psychol dał radę wejść do jej dormitorium i dlaczego zostawił jej nóż? Musiała rano dokładnie sprawdzić, czy nie zaginęła żadna z jej rzeczy. Będąc tu samemu mógł przecież zrobić cokolwiek. A jeżeli spróbuje wrobić ją w to morderstwo?
Wszystkie dźwięki wokół niej powoli cichły, gdy jej współlokatorki kładły się spać. Ona jednak nadal rozważała wszystkie możliwe opcje. Wstała w końcu i podeszła do łóżka Ginny. Przyjaciółka, widząc ją, podniosła się lekko.
    - Ginny... Czy jak poszłaś podczas uczty do Pokoju Wspólnego, to wchodziłaś do dormitorium? - zapytała Hermiona.
    - Czekaj... Co? Ja nie wychodziłam z uczty – odpowiedziała zaspanym głosem Gryfonka.


___________________________________

Jestem już znów! Od teraz postaram się już wrócić do regularnych rozdziałów co dwa tygodnie, ale październik to porażka, do końca miesiąca zostały mi trzy wolne dni. Ten rozdział być dość krótki, ale zbieram wszystkie swoje siły na rozdział ósmy, którego nie mogę się doczekać! :)

5 komentarzy:

  1. Lithine przybywa! ;D
    Ten Draco to gorzej niż baba, cały tydzień się musiał zastaawiać! Ale dobrze, ze ostatecznie poszedł po rozum do głowy i postanowił połączyc siły z Hermioną.
    A Ślizgoni to naprawdę przechodzą samych siebie. "Wiernośc tradycji". W istocie, bardzo subtelne xd
    Moje serduszko sie wyrywa do Dramione, wiec troche płacze na widok tych zimnych ustaleń, regulujących ich "układ". Ale wiadomo, od czegoś trzeba zacząć.
    Ale też nie wiem, czy Draco jest do końca sprawiedliwy. Mówi, ze ona nie będzie nic przed nim ukrywać, a on w zamian nie będzie dociekał, ale czy to znaczy, że on może przed nią coś ukrywać? Mam nadzieję że jednak nie i po prostu użył skrótu myślowego :D
    Co do fałszywych galeonów, to to było zaklęcie Proteusza, nie Prometeusza. Czyżby wordowska autokorekta? :D
    "Rozumiem, czyli gadka o zranieniu i zdradzie nie dotyczyła Pottera albo Weasleya, tylko biblioteki" - hahahahaha <3 Boże, co jest ze mna nie tak. Czmu uwielbiam Draco, nawet jak jest złośliwym dupkiem? :D
    Fajnie, że wątek Pandory i Notta powrócił, bo wcześniej wiele o nich nie było.
    Rozumiem jej brata (choc nadal mu nie ufam xd), ze się o nią martwi, ale jestem pewna, że pod opieką Notta nic jej nie grozi. Chociaż nie przeczę, trochę sie zestresowałam, jak ją tak mocno uścisnął, ze się lekko przestarszyła :D Już mi mózg popędził do przodu, snując możliwe scenariusze, ale na razie odrzucam te możliwosci xd Dobrze, że ta chwilka szybko przeminęła i zaczęli sie całować.
    Zdziwiło mnie trochę, ze Ginny w ogóle nie pytała, co Hermiona robiła na zewnątrz, skoro twierdziła, ze jest chora. No i potem sie dowiedziałam, dlaczego, ale zaraz do tego wrócę xd
    Boże, jak ja się stresuje zawsze w akich sytuacjach na filmach! Jeszcze ktos znajdzie u niej ten nóż i pomyśli, ze to ona jest morderczynią! Powinna to zgłosić, zostawić tak, jak leżało, przecież karteczka nawet nie była do niej zaadresowana... Z drugiej strony, nie wiadomo, co te człowiek na nią ma, bo wiemy już, że panna Granger coś ukrywa. Więc mogłoby być jeszcze gorzej, gdyby oddała narządzie zbrodni w ręce ludzi prowadzących śledztwo. Ehh... sama nie wiem. No i też mi przeszło przez mysl (zanim przeczytałam ostatnie zdanie), że skoro Ginny tak dziwnie zareagowała, to może ona też jest jakoś w to zamieszana... może zostawiła tam dla Hermiony tą kartę z czyjegoś polecenia. Jezu, już mi mózg wariuje, tak to jest zawsze przy kryminalach! :D Człowiek usiłuje znaleźć rozwiązanie i ostatecznie wszystkich podejrzewa.
    No a teraz ta końcówka. Normalnie zmroziło mi krew w żyłach xd Czyli ktoś pewnie wypił eliksir wielosokowy, żeby wyglądać jak Gin (jest jeszcze opcja, że ten koś jakoś zakleciami manipuluje mózgiem Hermiony, ale o właściwie na to samo wychodzi. No bo nie wywołuje halucynacji, tylko ktoś rzeczywiście tam fizycznie był, żeby podłożyć wiadomość). Czyli teraz mamy taki przerażający wniosek, że Hermiona właściwie nie powinna ufać nikomu. Nawet jeśli ten ktoś wygąda jak jej przyjaciel. Powina jakos dać to ludziom do zrozumienia, żeby mogli sobie ustalic jakieś pytania, na które tylko dana osoba bedzie znała odpowiedź czy cos, tak jak Zakon się sprawdzał podczas wojny.
    Czekam na ciąg dalszy i życzę ci duzo siły, i cierpliwości, skoro masz tak mało wolnego! No i żebyś znalazłą czas na pisanie, oczywiście :D
    Kończę już ten chaotyczny komentarz. Jeszcze Weny na dokładkę i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, komentarz prawie tak długi jak ten rozdział :D zawsze siedzę jak na szpilkach i wyczekuje komentarzy od ciebie, bo je uwielbiam!
      Niestety, to nie była autokorekta tylko moja głupota :D Powtarzałam sobie nazwe w głowie 20x a i tak napisałam źle xd dziękuje za zwrócenie uwagi, poprawie jak dorwę sie do kompa.
      Póki co staram się nie ułatwiać i tworzyć niewiadome, cieszę sie, że tworzysz teorie :v
      Z moim czasem jest tragedia, ale chcę jak najszybciej wstawić siódmy rozdział, bo ósmy juz sobie spokojnie czeka :D
      Dziękuje bardzo za komentarz :*

      Usuń
  2. Łoo.. Ale ciekawie! Nie idzie się nudzić. Ciekawa jestem jak będzie wyglądać ta "współpraca" Hermiony i Draco, ale tak praktycznie nie teoretycznie :D
    Mam pełno teorii co się wtedy stało, ale wszystkie są takie.. hm.. mało prawdopodobne no bo Mionka chyba nie mogła kogoś zabić. Prawda? Och, ta wyobraźnia! :D
    Teraz Hermiona musi uważać nawet na przyjaciół i jeszcze ten nóż... Straszne ale też ogromnie intrygujące. Także, życzę dużo, dużo weny, wolnego czasu no i chęci! Pozdrawiam serdecznie!

    PS. Kiedy mogę się spodziewać następnego rozdziału?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hermiona jest jedną wielką tajemnicą, która niezbyt chce zostać odkryta :D
      Dzękuję bardzo za życzenia, przyda się :) a rozdział już na dniach, bo trochę odpoczęłam wreszcie :D

      Usuń
  3. #MagiczneSmakołyki #CzekoladoweŻaby
    A jednak... Draco zgodził się na pomoc Hermionie. Jego przytyki są dość delikatne, przez co widać, że podczas wojny się zmienił. To dobrze, że udało ci się to pokazać. I same w sobie są bardzo zabawne :)
    Teodor chyba znalazł damę swojego serca i nie odpuści tak łatwo. Mam wrażenie, że jeszcze dojdzie pomiędzy nim a Laurusem do większej bitwy. Kto wie? Może Teodor zostanie porwany, a Laurus będzie głównym podejrzanym dla Draco i Hermiony? Zobaczymy ;)
    Pozdrawiam, Bloody Rose

    OdpowiedzUsuń