Rozdział XII

      Hermiona po raz ostatni przygładziła włosy, czekając na Laurusa przy wyjściu z zamku. Czuła, że ze stresu jest jej gorąco i chce jej się pić. Jakim cudem ma spędzić tyle czasu, z osobą, której nie zna? Co, jeżeli przez kilka godzin będą siedzieć w niezręcznej ciszy, wgapieni w swoje kufle? W głowie przewertowała wszystkie najbardziej oczywiste tematy do rozmów. Z pewnością zapyta go o to, jak podoba mu się zamek i co twierdzi o nauczycielach. Na tym póki co opierała cały swój dzisiejszy plan. Byleby tylko nie dopuścić, aby zrobiło się zbyt niezręcznie...
      Splotła razem palce, aby powstrzymać drżenie dłoni. Nawet nie tknęła śniadania, bo miała wrażenie, że jej ściśnięty żołądek nie przyjmie nawet kawałeczka tosta. Musiała wreszcie przyznać przed sobą, że nie jest szczególnie towarzyską osobą.
      Próbowała zająć czymś myśli, ale jedynym, co przychodziło jej do głowy był kolejny zgnieciony list, który wylądował w koszu. Od jakiegoś czasu Ron nie odpuszczał i dziewczyna dostawała sowy od niego prawie codziennie. Po kilku dniach wyrzucała je nawet bez otwierania. Nie miała ochoty na jakąkolwiek korespondencję z nim i coraz częściej przyłapywała się, że pierścionek od niego ciąży jej na palcu i ją uwiera. Wpatrywała się w niego często, powtarzając sobie, że jeszcze kiedyś będzie w jej związku dobrze, ale póki co potrzebuje przerwy. Musi ochłonąć po tym, co się stało, a potem spróbują wszystko naprawić. Kiedyś przestanie patrzeć na niego przez pryzmat tej nocy i stworzą razem rodzinę, której tak bardzo pragnęła.
    - Hej, przepraszam za spóźnienie. – Głos Laurusa wyrwał ją z gonitwy niezbyt przyjemnych myśli.
      Uśmiechnęła się jedynie w odpowiedzi, ale potem pomyślała o tym, że sama dba o to, żeby było między nimi niezręcznie i postanowiła się odezwać.
    - Spokojnie, czekamy jeszcze na kilka osób – powiedziała.
      Najpierw stali w milczeniu czekając na moment wyjścia, potem nie odzywali się do siebie przez całą drogę do wioski i Hermiona miała wrażenie, że zaraz się udusi. Przez cały czas nie potrafiła myśleć o niczym innym, niż to, że idą w ciszy. Mimo tego nie przychodził jej jednak do głowy żaden rozsądny temat. Jakby tego było mało, przez całą drogę towarzyszył jej oskarżycielski wzrok Malfoya, który nie odezwał się nawet słowem, ale cały czas wodził wzrokiem między nią a Laurusem i unosił brwi w niemym zapytaniu. Zdenerwowana dziewczyna myślała o tym, że Ślizgon powinien zająć się raczej swoją randką, a dokładniej uroczą blondynką, która mu towarzyszyła, zamiast wtykaniem nosa w nieswoje sprawy. A im częściej spojrzenie Gryfonki wędrowało do tej ładnej dziewczyny, tym bardziej czuła jedynie politowanie pomieszane ze współczuciem. Ślizgonka wydawała się raczej niewinną istotką i najwidoczniej nie miała pojęcia, że Dracona nie da się usidlić na ładne oczęta. Hermiona wątpiła, żeby dało się usidlić go na cokolwiek. Był irytujący, niedojrzały i najprawdopodobniej pozbawiony wszelkich wyższych uczuć.
      Wreszcie weszli do Trzech Mioteł i Hermiona poczuła się swobodniej wśród gwaru panującego w barze. Zajęli z Laurusem dwuosobowy stolik i atmosfera stała się jakby luźniejsza.
    - Tu jest naprawdę świetnie – odezwał się chłopak. - U nas, w Brazylii, nigdy nie mieliśmy takich wycieczek. To fascynujące, że jest to wioska w pełni czarodziejska! Powiedz mi proszę, co powinienem zamówić, nie znam się na tym.
    - Próbowałeś kiedyś kremowego piwa? - zapytała z szerokim uśmiechem.
      Tęskniła za Hogsmeade i poczuła nagły przypływ energii, gdy znów się tu znalazła. W głowie układała już plan na kolejne punkty wycieczki. Laurusowi z pewnością spodobają się Miodowe Królestwo oraz Sklep Zonka.
    - Nie miałem tej przyjemności.
    - Och! To poczekaj, zaraz nam przyniosę. Wszyscy je uwielbiają. - Zerwała się z miejsca i poprawiła swój bordowy sweter.
      Laurus pogrzebał w kieszeni kurtki i wyjął kilka sykli. Z uśmiechem podał je dziewczynie.
    - Ja stawiam, jako podziękowanie za bycie moim przewodnikiem.
      Hermiona poczuła się niepewnie i zaczęła rozważać, jak najdelikatniej dać chłopakowi do zrozumienia, że może sama za to zapłacić, nie urażając go przy tym. Ślizgon niecerpliwym ruchem dłoni z położonymi na niej pieniędzmi skrócił jej czas potrzebny na wymyślenie odpowiedniej odmowy, więc przyjęła sykle z planem, aby wrzucić je z powrotem do kieszeni chłopaka, gdy ten nie będzie patrzył.
      Stanęła przy barze czekając na swoją kolej, gdy ktoś złapał ją za ramię. Odwróciła się natychmiast, lekko przestraszona i zobaczyła wpatrującego się w nią Malfoya.
    - Co się tu dzieje, do cholery? - syknął.
    - A co ma się dziać? - Odpowiedziała również ściszonym głosem.
    - Pamiętaj, że ten chłopak nie jest do końca czysty. Przypominam, że z jakiegoś powodu są tutaj pod zmienionymi nazwiskami. Nikt krystaliczny nie ucieka ze swojego kraju i nie ukrywa się pod innymi danymi osobowymi.
    - Wracaj lepiej do swojej dziewczyny, bo chyba nie będzie szczęśliwa, że zostawiłeś ją samą. I przestań w końcu mnie niańczyć, bo to wyjątkowo irytujące. Naprawdę nie potrzebuję drugiego ojca, Malfoy.
      Patrzył na nią z gniewem wypisanym na twarzy i coraz mocniej ściskał jej ramię, jakby mimowolnie próbował przelać gdzieś swoją złość, nawet nie zdając sobie sprawy, że może ją to boleć.
    - Przepraszam – powiedział i natychmiast cofnął rękę, gdy skrzywiła się z bólu. - Ty po prostu nie potrafisz dostrzec moich intencji i zrozumieć, co mam na celu.
    - Więc co masz na celu, oprócz kontrolowania mnie? - warknęła.
    - Nie będę ci tego tłumaczył, może kiedyś sama to zrozumiesz.
      Odwrócił się i odszedł, zostawiając Hermionę przepełnioną irytacją. Dlaczego wszyscy tak uwzięli się na Laurusa, robiąc z niego wyrzutka i trędowatego? Malfoy i Zabini z jakiegoś powodu próbowali trzymać ją od niego z daleka, najwidoczniej będąc przekonani o swojej racji i misji ratowania świata. Szkoda tylko, że nikt nie zapytał jej, czy chce i potrzebuje być ratowana.
      Wróciła do stolika z dwoma kremowymi piwami i sztucznym uśmiechem przyklejonym do twarzy.
    - To twój przyjaciel? - zapytał Laurus wskazując głową w stronę stolika przy którym Malfoy i ta Ślizgonka wgapiali się w swoje kufle i krzywiąc się.
     - Niekoniecznie – odpowiedziała dziewczyna. - Jest raczej irytującą osobą, na którą w pewnych momentach jestem skazana. Ale wy chyba za sobą nie przepadacie.
     - Tak, mieliśmy pewien incydent i... Chyba nie warto o tym mówić.
      Hermiona zmarszczyła brwi. Malfoy też kiedyś wspominał o jakimś incydencie, ale nie drążyła wtedy tematu. Teraz jednak nie zamierzała odpuścić, bo zaczęło ją to intrygować.
     - Myślę, że warto. Po prostu mi powiedz i po sprawie.
    - Nie powinienem. W ogóle nie powinienem o tym wspominać – ściszył głos i spojrzał nerwowo w stronę stolika Dracona.
    - Czy on ci groził? - zapytała z niedowierzaniem.
    - Naprawdę nie...
    - Mów – warknęła, przerywając mu.
    - Po prostu on i ten jego wyrośnięty kolega... Znaczy bardziej ten kolega... No powiedzmy, że średnio wyszedłem z tego cało. Tylko błagam, nie mów nikomu! Widziałem jego Mroczny Znak i powiedział, że jeżeli powiem komuś, co zaszło...
      Hermiona poczuła w sobie narastający gniew i całą siłą woli powstrzymała się, aby nie wstać od stolika i nie zdzielić Malfoya w ten jego pusty łeb. Jak mógł upaść tak nisko posuwając się do gróźb? O Zabinim nigdy nie miała najlepszego zdania, ale to co zrobili... Jednak zamiast wstać, po prostu prychnęła.
    - Nie musisz się go bać. To zwykły tchórz i zapewniam cię, że jest raczej nieszkodliwy, choć dużo gada. Wiem tylko tyle, że Pansy zwróciła na ciebie uwagę, bo cały czas na nią patrzyłeś i to skłoniło ich do właśnie takich wniosków. Nie tylko ich. - Spuściła oczy ze wstydem.
    - Przyznaję, że często na nią patrzyłem. – Uśmiechnął się smutno. - Zwróciła moją uwagę, była naprawdę piękną dziewczyną.
      Była... Hermiona zwróciła uwagę na to, że chłopak powiedział na głos to, o czym ona myślała tak często. Szanse, że Parkinson była żyła spadały z każdym dniem i prawdopodobnie były już bliskie zera. Zapewne leżała zakopana gdzieś w Zakazanym Lesie. Gryfonka szybko odgoniła od siebie te wizje. Zapisała jednak w pamięci, że czeka ją poważna rozmowa z Malfoyem na temat jego metod wyciągania informacji.
    - Może opowiesz mi coś o sobie? Coś, czego nie zdołałem dowiedzieć się z gazet. - Uśmiechnął się szeroko, choć lekko sztucznie. - Opowiedz mi coś o swojej rodzinie, Hermiono. Albo o twoich ulubionych rzeczach i zajęciach. Opowiedz mi o czymś miłym.
    - Nie mam rodzeństwa, chociaż zawsze chciałam mieć młodszą siostrę. Kogoś, o kogo mogłabym dbać. Nie mam w tym temacie wiele do opowiadania, raczej moja rodzina zupełnie niczym się nie wyróżnia. Rodzice są dentystami i mają prawdziwego świra na tym punkcie. Zwykła, nudna, choć szczęśliwa rodzina. A twoja? Ze względu na rodzeństwo, na pewno jest o wiele ciekawsza. Jakieś anegdotki o kłótniach o słodycze albo uwagę rodziców? - Zaśmiała się.
      Chłopak lekko posmutniał, ale można było zobaczyć to jedynie w jego oczach, bo nadal się uśmiechał.
    - Tak, moja rodzina należy do tych, w których cały czas coś się dzieje. Raczej nigdy nie narzekałem na brak wrażeń, choć żadnych anegdot nie pamiętam.
    - Musisz coś pamiętać, opowiedz mi – uśmiechnęła się do niego wesoło.
    - No dobra, może jedną sobie przypominam... Pandora była nieznośnym dzieckiem...
      Dwa kufle piwa kremowego później Hermiona nawet nie wiedziała kiedy minęło tyle czasu. Jej obawy o niezręcznej ciszy gdzieś się ulotniły, gdy zaśmiewali się z opowieści z czasów gdy byli mali i historii z Hogwartu i byłej szkoły Laurusa. Hermiona musiała przyznać, że chłopak był naprawdę miłą osobą, choć nosił w sobie smutek, który czasem odbijał się cieniem na jego twarzy.
    - Nie twierdzę, że nie okazał się naprawdę honorową osobą, choć wtedy jeszcze o tym nie wiedzieliśmy. Nadal, gdy o nim myślę, przypominam sobie jak wredny był. No i przypominam go sobie w kapeluszu i sukni babci Neville'a, gdy bogin przybrał jego postać – uśmiechnęła się na to wspomnienie. - Nigdy nie znałam drugiego tak odważnego człowieka.
      Nagle koło ich stolika zmaterializował się Draco Malfoy. Stał z założonymi rękami i wpatrywał się w nich z widoczną pogardą.
    - Granger, myślę, że już czas, aby poprowadzić wycieczkę dalej. Zostało nam jeszcze trochę wioski do przejścia, a jak zapewne zapomniałaś, mamy pilnować reszty i mieć na nich oko – mruknął.
    - Czy ty zawsze jesteś tak bezgranicznie poważny i bufonowaty? - zapytał Laurus najwidoczniej rzucając tym Malfoyowi wyzwanie.
      Hermiona wstrzymała oddech i zamknęła oczy. Ani trochę nie chciała, aby ta sytuacja się rozwinęła. Laurus najwidoczniej wziął sobie do serca jej słowa, że Dracona nie należy się obawiać. Czekała na odzew starszego Ślizgona i na wszelki wypadek wymacała w kieszeni różdżkę, aby ewentualnie interweniować.
    - Już idziemy – odezwała się, jednak Draco nie był tym ani odrobinę zainteresowany, bo mierzył Laurusa morderczym spojrzeniem.
    - Od kiedy zrobiłeś się taki odważny, co? Jeszcze niedawno uciekłeś na mój widok tak szybko, jak mogłeś. Przykro mi, ale Granger ma obowiązki i niestety nie może poświęcić ci całego swojego czasu – powiedział z udawanym smutkiem.
    - A może jesteś po prostu zazdrosny, że nie poświęca go tobie?
      Mięśnie w ciele Dracona napięły się niebezpiecznie.
    - Zapewniam cię, że ma mi kto dotrzymywać towarzystwa. Ale dziękuję za twoją troskę.
    - Chodźmy już! - Hermiona poderwała się gwałtownie z miejsca.
      Laurus wstał z ociąganiem, taksując Malfoya wzrokiem.


      Miodowe Królestwo kusiło kolorami i zapachami. Ginny stała przy półkach robiąc zapasy Musów-Świstusów, Lodowych Myszy i Pałeczek Lukrecjowych. Powoli zaczęło brakować jej miejsca, aby zabrać wszystko co chciała.
      Odkąd jej rodzina i ona sama zostali uhonorowani po wojnie, nie brakowało im pieniędzy i w końcu mogła z czystym sumieniem kupić co tylko chce. Nie hamowała się więc w zakupach słodyczy, chociaż niebezpiecznie szybko zbliżała się już do wagi zbyt wysokiej dla jej wzrostu.
      Pisnęła przestraszona, gdy ktoś zaszedł ją od tyłu i zasłonił jej oczy.
    - Blaise, wiem, że to ty – zaśmiała się.
    - Przejrzałaś mnie – usłyszała jego głęboki głos.
      Ślizgon stał za nią z całym koszem słodyczy, który wyciągnął w jej stronę. Zadarła lekko głowę, aby widzieć jego przyjacielski uśmiech. Chciała mu nawrzucać, że próbuje ją utuczyć, ale jakoś żadne słowo nie mogło przejść jej przez gardło.
    - Może znów się wymkniemy wieczorem? - szepnął z chytrym uśmiechem.
    - Nie wiem, do cholery, jak znalazłeś tamtą polanę, ale dobrze wiesz, że nie mogę. To był pierwszy i ostatni raz, Hermiona z pewnością by mnie zabiła.
      Ginny przeszły ciarki na myśl o miejscu, w którym spędzili kilka magicznych godzin. Blaise zaprowadził ją do Zakazanego Lasu i początkowo dziewczyna odczuwała lekki niepokój, ale Ślizgon prowadził pewnie i najwidoczniej wiedział dokładnie, gdzie idzie. Aż w końcu trafili na polanę. Dźwięki wokół nich jakby ucichły w jednej sekundzie, a pannie Weasley zaparło dech w piersiach. Wszystko zdawało się wprost odcięte od świata, a całe miejsce przesycone było magią. Całość mieniło się tysiącami odcieni fioletu. Trawa, liście na drzewach, nawet niebo było jakby trochę mniej czarne. Głazy porastał miękki, liliowy mech. W powietrzu unosiło się tysiące małych światełek w odcieniu fiołków. I nie padał tam deszcz, jakby to nienaturalnie ciche miejsce nie dopuszczało do siebie żadnych pogodowych anomalii.
      Długo stała w miejscu jak zahipnotyzowana, nie mogąc zrobić chociażby kroku. Wszelkie słowa ugrzęzły jej w gardle i potrafiła po prostu podziwiać otoczenie. Zabini obserwował jej reakcję z szerokim uśmiechem. Przez kilka godzin siedzieli po prostu na miękkiej trawie i rozmawiali. O szkole, rodzinie, marzeniach. Tam wszystko wydawało się łatwiejsze i nie tak straszne. To miejsce wysysało z niej wszystkie negatywne emocje. Chciała zostać ta na zawsze i w kolejnych dniach bardzo często wracała myślami do tamtej chwili.
    - Przecież jesteś przy mnie bezpieczna – prychnął przewracając oczami.
    - Może po prostu spotkamy się w trochę innym miejscu? Może w Pokoju Życzeń albo jakiejś nieużywanej klasie?
      Chłopak nie wydawał się szczególnie zadowolony z tej propozycji, ale zgodził się z westchnieniem.


      Hermiona z lekką satysfakcją obserwowała, jak Laurus kręcił się po Miodowym Królestwie jak urzeczony. Oczy świeciły mu się jak dziecku od widoku tych wszystkich słodyczy i najwidoczniej najchętniej kupiłby po trochę z każdego rodzaju. Co chwilę pytał Gryfonkę, czy dany wyrób jest smaczny i czego jeszcze powinien spróbować. Z uśmiechem podawała mu kolejce produkty, aż chłopak ledwo był w stanie trzymać je wszystkie tak, aby nic nie spadało.
      Sklep Zonka zrobił na nim jeszcze większe wrażenie i Hermiona zaczęła twierdzić, że będzie musiała rzucić zaklęcie zmniejszająco-zwiększające, aby mógł pomieścić wszystko w swojej torbie.
    - Hej, myślisz, że Pandora się na to nabierze? - zapytał ze złośliwym uśmiechem, pokazując Hermionie kubek do herbaty gryzący w nos.
    - Nie wiem, ale zawsze możesz spróbować! Z pewnością kup jej cukrowe pióro, ucieszy się. A jeżeli nie da nabrać się na kubek, to zostają jeszcze cukierki wywołujące czkawkę – zaśmiała się.
      Chłopak wziął cztery cukrowe pióra i przez chwilę wahał się między kubkiem a cukierkami, ale finalnie wziął obie te rzeczy, uśmiechając się pod nosem. Patrzył przez chwilę w stronę łajnobomb, ale Hermiona zdecydowanie odradziła mu ten zakup.
      Wreszcie ruszyli do ostatniego punktu tej miniaturowej wycieczki zorganizowanej, Wrzeszczącej Chaty.
    - Czytałem o niej kiedyś w jakiejś książce. Czy to prawda, że jest nawiedzona? - zapytał Laurus, gdy już stanęli przy ogrodzeniu i obserwowali mały domek.
    - Niestety muszę cię zmartwić, nie jest. Ale znam jej prawdziwą historię i z chęcią ci opowiem, jeżeli chcesz.
      Ślizgon spojrzał na nią z ekscytacją w oczach. Uznała to za potwierdzenie, więc zaczęła snuć opowieść o wielkiej przyjaźni i poświęceniu dla jednego z chłopców. Opisała mu pokrótce szkolne losy Lunatyka, Glizdogona, Łapy i Rogacza. Laurus nie mógł uwierzyć, że trzech młodych czarodziejów stało się animagami, aby pilnować swojego przyjaciela, który był wilkołakiem.
    - Zmyślasz – skwitował po chwili namysłu.
    - Nie, nic z tych rzeczy. Znałam większość z nich osobiście, niestety wszyscy już nie żyją. Jeden z nich, Rogacz, był ojcem Harry'ego. Szkoda, że nigdy nie będziesz mógł poznać Lupina czy Syriusza.  - Posmutniała, gdy znów przed oczami pojawiły jej się obrazy ich śmierci. - To byli naprawdę wspaniali i odważni ludzie. Lupin zostawił po sobie synka, małego, uroczego Teddy'ego. Wychowuje się z babcią, bo jego rodzice zginęli w bitwie. Nigdy nie pozbędę się widoku ich ciał.
      Dyskretnie przetarła oczy ze zbierających się w nich łez, mając nadzieję, że Laurus niczego nie zauważył. Nie chciała, żeby poczuł się z jej płaczem jakkolwiek niezręcznie.



      Draco stał lekko zirytowany i wpatrywał się we Wrzeszczącą Chatę. Abbie przez cały dzień zachowywała się, jakby gwiazdka przyszła wcześniej i zaczynało go to już męczyć. Coraz częściej miał ochotę wywrócić oczami lub prychnąć, gdy tylko dziewczyna się odezwała. Nadal była jednak wyjątkowo urocza i miła, a przy okazji wyjątkowo mdła. Nie było w niej nic, co choć trochę wryłoby mu się w pamięć. Trajkotała jak najęta, doprowadzając go tym samym do bólu głowy.
    - To zdecydowanie mój ulubiony wypad do Hogsmeade.A ty co o tym sądzisz?
      Powstrzymał się od przewrócenia oczami i zacisnął zęby. Dało się ją znieść, póki nie wciągała go do bezsensownych rozmów. Była wyjątkowo naiwną dziewczyną i był zaskoczony, że dzieli ich jedynie rok różnicy. Zachowywała się czasem bardzo dziecinnie.
    - Tak, jest bardzo miło – odpowiedział przez zęby.
      Spojrzał w stronę Granger i Laurusa, z pewnością bawili się lepiej od niego. Chociaż, gdyby ktoś zapytał go o zdanie, wolałby, żeby dziewczyna trzymała się od niego z daleka.
      Abbie nadal coś mówiła, ale słuchał ją jeszcze mniej, niż wcześniej, mając tylko nadzieję, że nie zada mu żadnego pytania. Postanowił, że przetrwa jakoś ten dzień, ale nie zrezygnuje z korepetycji, może jeszcze zrobi z niej normalnego człowieka, jeżeli spędzi z nią więcej czasu. Chwilowo miał jedynie ochotę ją zabić, byleby przestała się odzywać.
    - Myślę, że powinniśmy już wracać, bo niedługo zajdzie słońce – skwitował z ulgą jej dziesięciominutowy wywód.


      Siedzieli w ciszy w Pokoju Życzeń. Wypadł akurat dzień, kiedy oboje mieli tyle wolnego, że mogli w spokoju pogrążyć się w dyskusjach o swoich pomysłach i podejrzenia. Hermiona była wściekła, ale nie wiedziała jak dokładnie zacząć tę rozmowę, aby przy okazji na niego nie nakrzyczeć. Chciała jednak poruszyć temat Laurusa i gróźb, wytłumaczyć kilka gnębiących ją spraw.
    - Jak się dzisiaj bawiłaś? - zapytał w końcu.
    - Dobrze – odpowiedziała, nawet na niego nie patrząc.
    - O co ci chodzi? - zapytał, przyglądając jej się uważnie.
    - O to, że jesteś strasznym dupkiem, Malfoy.
      Super, miało być na spokojnie. Westchnęła, próbując się opanować. Nie wierzyła, że Draco mógł upaść tak nisko, żeby grozić komuś pokazując mu Mroczny Znak.
    - Czyli wracamy do punktu wyjścia? - zapytał Ślizgon znudzonym tonem. - Co takiego strasznego zrobiłem tym razem?
    - Zależy, jak odbierasz groźby innym uczniom i pobicie – krzyknęła i wstała.
      Jednak puściły jej nerwy i teraz mierzyła Dracona wściekłym wzrokiem. Nie mogła uwierzyć, że naprawdę posunął się do czegoś takiego.
    - Nie przesadzaj, ledwo dostał. Musiałem coś zrobić, żeby nie doniósł na Zabiniego.
    - Jesteście kompletnie nieodpowiedzialni! Pobiliście go na podstawie zwykłych podejrzeń. Brzydzę się takim zachowaniem.
    - Nie wiedziałem, że tak to się skończy. Chcieliśmy tylko go postraszyć i dowiedzieć się, czy wie, co się stało z Pansy. A potem Blaise go zaatakował, ratowałem mu tylko dupę!
      Malfoy również wstał i teraz oboje mierzyli się wzrokiem.
    - Wiedziałam, że gdzieś w tobie nadal siedzi ten rozpieszczony bachor, który myśli, że wszystko mu wolno. Daj spokój Laurusowi, to dobry chłopak.
    - Granger, nie chcę żebyś utrzymywała z nim kontakt i nie robię tego z egoistycznych pobudek.
    - Nie mu...
    - Wiem! - Przerwał jej. - Tak, wiem, poradzisz sobie sama, jak zwykle. Ale nie odrzucaj mojej pomocy, do cholery, bo rzadko ją proponuję!
    - Dlaczego tak się mnie ostatnio uczepiłeś? - krzyknęła.
      Miała już dosyć Malfoya, jego wyniosłości i sarkastycznych odzywek. Miała dość jego prób pomocy, całej tej sytuacji. Miała dość całego świata. Chciała położyć się do łóżka i płakać, aż to wszystko po prostu się nie skończy.
    - Po prostu o ciebie dbam, bo... - urwał nagle i zobaczyła panikę w jego oczach.
    - Bo co?
      Malfoy wyglądał, jakby zjadł coś wyjątkowo obrzydliwego. Krzywił się i najwidoczniej żadne słowo nie mogło przejść mu przez gardło.
    - Bo co, do cholery? - ponagliła go.
    - Bo cię lubię – krzyknął.
      Westchnął, jakby to wyznanie kosztowało go zbyt wiele energii, a Hermiona z wrażenia aż usiadła. Na chwilę zapanowała cisza, a potem dziewczyna zaczęła się śmiać z niedowierzaniem. Malfoy wyglądał na zdezorientowanego. Gryfonce nie mieściło się w głowie, jak tak niewinne i błahe wyznanie mogło tyle go kosztować.
    - Możemy przejść już z tą informacją do porządku dziennego? Byłbym wdzięczny. Naprawdę zależy mi, żebyś była bezpieczna, szczególnie po tym, co stało się Pansy. Nie umiałem jej uratować, ale nie dopuszczę, żeby to samo stało się z tobą! A w tym chłopaku coś mi nie pasuje, jest z nim coś nie tak. Uwierz mi, znam się na ludziach. To drapieżnik, udaje miłego i łagodnego, ale ma w sobie coś mrocznego. Trzymaj się od niego na dystans. A ja spróbuję dowiedzieć się o niem czegoś więcej i udowodnię ci, że mam rację.
    - Proszę bardzo – odpowiedziała z rezygnacją. - Spróbuj i daj mi znać, ale jestem pewna, że nic nie znajdziesz.
    - Nie mam ochoty kłócić się z tobą o tego chłopaka, Granger. Zrobiliśmy z Zabinim głupia rzecz i nie jestem z niej dumny, ale chcę zakończyć już ten temat. Po prostu uważaj na niego, bo czasem wydaje im się, że jesteś strasznie naiwna. Właśnie dlatego próbuję cię kontrolować, żebyś nie wpadła w jakieś bagno.
    - Bez ciebie też sobie radziłam, ale doceniam starania. Po prostu przestań mnie niańczyć.
    - Właśnie widzę, jak sobie radziłaś. Tak dobrze, że zaczęłaś dostawać pogróżki i nie chcesz powiedzieć mi od kogo. Chociaż mam nadzieję, że kiedyś sama mi o tym opowiesz i nie będę musiał dowiadywać się na własną rękę.
    - Możemy przejść już do ważniejszych spraw? - zapytała, by zmienić temat. - Muszę kogoś odnaleźć i potrzebuję twojej pomocy. Gdzie mogą być jakieś dane na temat byłych uczniów? Zdjęcia z nazwiskami, tak byłoby najlepiej.
      Zamyślił się przez chwilę, analizując jej prośbę.
    - Znasz chociaż imię? Albo masz jakieś bardziej szczegółowe informacje?
      Pokręciła głową.
    - Możemy spróbować w Izbie Pamięci. Spróbuję dowiedzieć się, czy są inne opcje. Po co szukasz tej osoby?
    - Będę musiała zostawić cię bez tej odpowiedzi.


      Siedziała na swoim łóżku raz po raz czytając list i ocierając policzki z łez. To nie mogło dziać się naprawdę. Musiała mieć po prostu wyjątkowo okropny sen, który trwa już od września. Znów powędrowała wzrokiem do pierwszych słów.

      Chcę ustalić reguły gry. Wytoczyłem ci wojnę już w lipcu i nie ma tu żadnych zasad. Nie ma sensu, żebyś zgłaszała się władzom dobrowolnie. To sprawa między nami, nie innymi ludźmi, więc nie psuj zabawy. Nie przestanę, jeżeli to się wyda, ale będę bardzo niezadowolony. Bardziej, niż teraz. Będę tak wściekły, że odnajdę twoich rodziców i postaram się, żebyś zobaczyła, co z nich zostało. Teraz są bezpieczni, nie mieszam ich w to, masz na to moje słowo, które pewnie i tak niewiele dla ciebie znaczy. Jesteś tylko moja i tylko ja mogę ukarać cię za to, co zrobiłaś.
      Kto pierwszy, ten lepszy. Możesz mnie, szukać, może nawet znajdziesz. Pobawmy się, ryzykujmy. Zagraj ze mną w tę grę, spróbuj poznać moje nazwisko. Z pewnością widzisz moją twarz codziennie, choć niekoniecznie mnie zauważasz. Jestem gdzieś tam i cały czas cię obserwuję. Mijamy się na korytarzach, jemy wspólne posiłki. Może jestem bliżej, niż sądzisz? Jeżeli poznasz moje nazwisko, nie możesz go nikomu zdradzić, ale to wyrówna nasze szansę. Nie jestem sam, jest na tym świecie ktoś, kto mnie pomści, jeżeli mnie wydasz. Pamiętaj, co mówiłem o twoich rodzicach. Obserwuję cię dokładnie, wiem, kto ci pomaga. Nie martw się, Malfoy jest bezpieczny, póki nie zdradzisz mu nic o mnie, a jestem pewien, że nie powiedziałaś mu, co zrobiłaś. Bałaś się mu powiedzieć, prawda? Brzydziłby się tobą, tak jak ja się brzydzę. 
      Widzę każdy twój ruch. Mogę być każdym, mogę wyglądać jak każdy, kogo znasz.
Tak, to ja zabiłem Phoebe, to ja pochowałem Pansy żywcem i zabiję ponownie. To moje przyznanie się do winy, z którym nic nie zrobisz. Pilnuj się Granger, bo zawsze jestem o krok przed Tobą. A teraz zaczynamy grę. Na życie i śmierć, dziecino.


      Trzęsła się na całym ciele. Co ona, do cholery, zrobiła? Jak mogła dopuścić do tego co stało się w wakacje? Ledwo mogła oddychać, gdy patrzyła na ten list. Wreszcie dostała potwierdzenie, to wszystko działo się przez nią. Dwie niewinne dziewczyny umarły przez nią. Przez to, jaka głupia była. Gdyby mogła, wystawiłaby mu się natychmiast, byle nie doszło do kolejnych morderstw, ale on tego nie chciał. Bawił się nią, wpędzał w poczucie winy i niszczył psychikę. On nie chciał jej śmierci, chciał obserwować ją i patrzeć, jak popada w paranoję, jak płacze i cierpi. 

_________________________________

Ufff, to dwa razy dłuższy rozdział od poprzedniego i drugi najdłuższy na tym blogu. Mam nadzieję, że wam się podobał :)

9 komentarzy:

  1. Niesamowicie wciągnęło mnie Twoje opowiadanie. Jako iż rzadko czytam Dramione, myślałem, że je porzucę, ale zostanę przez otoczkę tajemnicy jaką stworzyłaś – muszę trochę poopowiadać. Czy czerpiesz inspirację z slasheru I know what you did last summer? To byłoby niesamowite. Swoją drogą, lubię takie klimaty morderstw. Szczególnie podobało mi się to przeprowadzone na Phoebe, słodkiej idiotce, która chciała się wszystkim pochwalić.
    Nie podoba mi się jedynie to, że robisz z Harry’ego kogoś złego. Ja wiem, że jest ciekawiej, ale jednak uwielbiam Pottera, mam nadzieję, że nie będzie z nim tak kiepsko. Rona możesz sobie niszczyć, mam go gdzieś.
    Czy jest możliwe połączenie Hermiony z Laurusem? To byłby świetny parring. Szkoda, że nie mają ze sobą wiele wspólnego, ale… Herma i Draco również nie mają, no nie? Wszystko można zrobić. Mam nadzieję, że Granger będzie chociaż szczęśliwa.
    Te liściki są takie świetne. Cały czas zastanawiam się, kto może zginąć następny – i pod jakim względem wybiera on swoje ofiary. Może tak naprawdę to McGonagall, byłoby zabawnie przeczytać, że uknuła to dyrektorka. Niemniej, jest dużo osób do zabicia – może GInny Weasley? Wtedy wkopałabyś Zabiniego w jeszcze większą depresję? Ewentualnie zabić Blaise’a! Wtedy to ją wkopiesz… Trochę się nad tym za bardzo rozwodzę. Czas powiedzieć o twoim talencie.
    Bo go masz. Świetnie piszesz, stwarzasz idealną otoczkę i kreujesz niezłą, choć nieidealną Granger. Właśnie oglądam Więźnia Azkabnu i pragnę wspomnieć, że właśnie uderzyła Dracona w twarz. Może taka sytuacja się powtórzy?
    Dobrze, kończę. Bardzo ładnie piszesz, poprawiłaś się od samego początku, ale… Prolog wciąż podoba mi się najbardziej.

    Zapraszam do siebie. :) Powiadamiaj mnie tam o nowych rozdziałach, bo mimo iż obserwuję, nie zaglądam na bloggerze w obserwowane blogi. Trochę nie podoba mi się jego nowy styl.

    Ach, będąc przy szablonie, bardzo ładny nagłówek, czytelne tło, ale jednak zamówiłbym jakiś ładny szablon, ewentualnie wykonałbym go sam. Tak na twoim miejscu;)

    https://robin-mroczne-czasy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka, bardzo mi miło, że dotrwałeś do końca! :D Muszę cię zawieść, inspiracji nie czerpię, bo nie oglądałam, aczkolwiek sam tytuł jest mi znany. Nawet nie ogarnęłam podobieństw, a fabułę filmu kojarzę, nie wpadłam na to xd
      Hmmm... Nigdy nie miałam w zamyśle robić z Harry'ego kogoś złego, raczej zagubionego i niepewnego. Zrobił pod wpływem chwili głupią rzecz, zranił Ginny i tego żałuje, a rozłąka nie wyszła im na dobre.
      Szczerze mówiąc nie planuję łączenia Hermiony z Laurusem i to nie spoiler. Nie lubię trójkątów miłosnych, za bardzo mi się już przejadły. A jestem też pewna, że nie umiałabym dobrze tego poprowadzić, żeby nie wyszło sztucznie i na siłę.
      Jeżeli chodzi o dobór ofiar, to wszystko się wyjaśni.
      Będę powiadamiać i zobaczę co ciekawego jest u Ciebie, jak tylko znajdę trochę czasu na to :D
      Myślałam nad lekką zmianą szablonu, nagłówek pewnie zostawię, bo jestem zbyt leniwa, żeby zrobić kolejny, skoro z tego jestem zadowolona i jeszcze mi się nie znudził.
      Dziękuję bardzo za komentarze, jest mi niezmiernie miło :)

      Usuń
  2. Świetny rozdział, jestem piekielnie ciekawa kto za tym stoi,ale mam wrażenie, że nie Laurus (mimo że jest bardzo, bardzo podejrzany!) Interesuje mnie zachowanie Draco, gdy już się dowie, o tajemnicy Hermiony (bo dowie się chyba?), bo w sumie Pansy to jego przyjaciółka. Czekam na rozwój akcji!

    A! Mam pytanie, mianowicie czy wiesz już jak historia będzie przebiegała i się skończy czy "wymyślasz" tak jakby na bieżąco? :)

    Pozdrawiam i weny życzę!
    Dagie,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz :*
      Mam ustalone najważniejsze punkty opowieści i zakończenie, ale czasem zaczyna żyć własnym życiem :D

      Usuń
  3. O Jezuchnu, jaki to był dobry rozdział! Mam wrażenie, że każdy jest coraz to lepszy, nie mam pojecia jak to robisz xd A już najbardziej mi się podobała scena w Pokoju życzeń i list... ale dobra, jak zwykle się rozpedzam, postaram sie, żeby było bardziej po kolei :D
    Hermiona na początku, jak się martwiła, że bedą przez kilka godzin milczeć to totalnie ja, przed KAŻDYM SPOTKANIEM W MOIM ŻYCIU Z KIMKOLWIEK, wyjątkiem jest tylk ta garstka ludzi, których znam długo i bardzo dobrze xd Takze rozumiałam ją swietnie w tamtym momencie :D I wiem, ze to bardzo nieładnie z mojej strony, ale ja sie tak strasznie cieszę, że ona nie ma ochoty gadać z Ronem, że pierścionek jej ciąży i wgl. Nie ma sensu się tego trzymać na siłę, Miona, zasługujesz na lepszy związek i prawdziwą miłość :D
    Muszę przyznać, że coraz bardziej lubie Laurusa, chociaż nadal wydaje sie troszkę podejrzany, ale to przez to, ze ma naprawdę sporo sekretów, a przynajmniej tak to wygląda. Fajnie, ze ich spotkanie ostatecznie przebiegło naprawdę przyjemnie, widać, ze Hermiona się czuje komfortowo w jego towarzystwie.
    Coraz bardziej się zakochuję w Draco, nawet jak tylko chodzi wokól niej, prycha i nakazuje trzymać się zdala od Laurusa xd Ciężko stwierdzić, czy on naprawdę wyczuwa od niego jakis mroczny vibe, czy po prostu juz jest chorobliwie zazdrosny. A może jedno i drugie? :D
    No i nie dziwię się, że Hermiona się wściekłą na wieść o tym wygrażaniu Mrocznym Znakiem i pobiciu, w końcu to nadal Hermiona. Ale trzeba pamietać, że Draco już wtedy szalał ze zmartwienia przez zniknięcie Pansy i wgl, trzeba wziąć pod uwagę stan psychiczny w jakim sie wtedy znajdował. Nie bądź dla niego taka surowa, Granger ;c
    A Laurus to kurde też niech się tak nie mazgai, jezu, troche go poszturchali, ledwo go od ziemi oderwali, niech nie przesadza i nie skarży Hermionie xd Ale wziać go trochę lubie, główne dlatego, że wygląda na to, że H czuje sie komfortowo w jego towarzystwie.
    Achh, więc Ginny i Blaise jednak sobie romansują! I dobrze, niech miłość kwitnie :D Bardzo ładne posuniędzie ze strony Zabiniego z tą polanką, kto by pomyślał, ze taki z niego romantyk. Fajnie by było, jakby Gin jednak była szczera z przyjaciółką i jej o wszystkim powiedziała, ale z drugiej strony, jak się pamieta ostatnią reakcję Hermiony, to w sumie im się nie dziwię, ze się wymykają.
    Ehh, ta Abbie, nie mogę nic poradzic na to, ze mnie drażni. Dajk Draco ma wytrzymać z taką gadułą? Jeszcze co innego jakby mówiła o czymś, co mogłoby go zainteresować... wolałabym, żeby jednak zrezygnował z korepetycji, a jeśli już musi się tego trzymać, to niech ogranicza ich kontakty do minimum :D
    Kocham, kocham KOCHAM cały ten fragment od "Po prostu o ciebie dbam, bo..." i wyobraziłam sobie tą panikę w jego oczac OMG i jak potem się krzywi, hahahah, no cały Draco, odwala mu kompletnie, bo nie jak to tak, zeby Malfoy komuś mówił, ze lubi :D Kocham go coraz bardziej, ale to już chyba mówiłam xd Śmiech Hermiony też mnie rozwalił i szybciutka propozycja, aby przejść nad tym do porządku dziennego, no nie mam słów po prostu, jak to czytałam (6 razy) to szczerzyłam sie do ekranu jak głupia. Cieszę sie strasznie, że jej to powiedział i ze nie będzie już musiał zgrywać że jej nienawidzi i będzie miał większą swobotę, jeśli chodzi o "dbanie" o Hermionę :D
    List był straszny, nawet nie wiem jak go skomentować. Dalej sie trzymam mojej teorii, ze ona zabiła tego jego przyjaciela i dlatego, jak sam twierdzi, tylko on może ją ukarać. Ciarki mi tak po plecach chodziły, że o jezu, może dlatego, ze przez ostatnie rozdziały tak budowalaś napiecie i tyle tajemnic wokół niego, zawsze zostawiał tylko krótkie notki, nóż, krew, pojedyńcze zdania, a tu nagle dostajemy taką długą, przerażającą wiadomość!

    OdpowiedzUsuń
  4. Boję się o jej rodziców, boję się o Draco, bo nadal bym chciala, zeby mu powiedziała o wszystkim, żeby nie siedzieć w tym sama, ale skoro on wszystkiego może się dowiedzieć... Biedna Hermiona. Nadal będę sie chwytać głupiej nadziei, że "pochowałem Pansy żywcem" to jakaś pokrętna metafora i ona jednak żyje... Nie wiem już co myśleć, mózg mi zlasowałaś, mam nadzieję, ze jesteś z siebie zadowolona xd
    Gratuluje świetnego rozdziału no i tego, ze wyszedł ci taki długi! Choć dla mnei i tak za mało xd Czekam z niecierpliwościa na kolejne
    Jak zwykle życzę kilogramów Weny i pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, hej :*
      Akurat fragment ze stresem Hermiony pisałam z własnych doświadczeń, szczególnie jak kiedyś spotkałam się z osoba z internetu. Myślałam ze umre przed spotkaniem xD
      Muszę przyznać, że sprawa z tym, co skrywa Laurus bedzie najprawdopodobniej pierwsza większa rzeczą, którą ujawnię i to juz niedługo. Żeby potem mi się nie nagromadziły wszystkie rozwiązania na kilka ostatnich rozdziałów, bo was tym zasypie xD
      Ależ tak, jestem bardzo zadowolona i bardzo mnie to cieszy :D
      Dziękuje bardzo za komentarz i rownież pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Twój blog jest pierwszym, gdzie przełamałam się do czytania Dramione mimo, że nigdy nie przepadałam za tym parringiem, ale muszę powiedzieć, że wciągnęło mnie niesamowicie. Z niecierpliwością czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  6. #MagiczneSmakołyki #CzekoladoweŻaby
    Widzę, że nie tylko ja odniosłam wrażenie, że Draco jest zazdrosny. Jego myśli kręcą się wokół Granger. A więc już jest coś na rzeczy... ale to nie o tym. Morderca? Kim on jest? Kiedy nam to zdradzisz? Przyznam, że już nie mogę się doczekać. I wygląda na to, że morderca bardzo dobrze zna Hermionę.Czy to może być były śmierciożerca? A może Ron? (Choć wydaje mi się to najmniej realne xD)
    Pozdrawiam, Bloody Rose

    OdpowiedzUsuń